Azyl

czwartek, 26 lipca 2018


                  Podnoszę moje ciężkie, ciągle jeszcze zaspane powieki i spoglądam na zegarek leżący na stoliku obok, wydaje się być wręcz oburzony faktem, że po raz kolejny udało mi się wyprzedzić go z pobudką o całe 10 minut. Mam nawet nieodparte wrażenie, że chce mi powiedzieć "Hej, żartujesz sobie? Rzucam tą przeklętą robotę skoro wcale nie jestem Ci do niczego przydatny". A może to tylko moja wybujała wyobraźnia mi to wmawia? Może tylko wyobrażam sobie, że przedmioty myślą, czują i chcą nam coś przekazać.. Czy to oznacza już, że jestem wariatką? Że dostałam fioła? Że zamkną mnie w wariatkowie? Odganiam tą myśl, przecież powszechnie wiadomym jest że "tylko wariaci są coś warci". Ale czy jest w tym coś złego? Chyba każdy z nas ma coś z wariata, nieprawdaż? Wszyscy mamy swoje wariactwa, czasem bredzimy, ględzimy o niestworzonych rzeczach, wszyscy marzymy, o rzeczach absurdalnych, o dzikich podróżach w miejscach jeszcze przez nikogo nie odkrytych, marzymy by móc latać i poszybować tam gdzie nie dosięgną nas ludzkie gesty i słowa, by móc przejść na drugą stronę i wiedzieć co nas niegdyś czeka gdy nasze życie zwieńczy swą wędrówkę, by w magiczny sposób móc przenieść się w czasie, by oddychać pod wodą, by móc słyszeć ludzkie myśli.. A ja marzę o tym, aby ten świat był zwyczajnie dobry. Ale to chyba jedno z tych bardziej szalonych marzeń, prawda? Bo jak wymazać całe zło tego świata? Gdybym tylko potrafiła, wiele byłabym wstanie poświęcić za więcej miłości niż nienawiści. Czasem uciekam, przyznaję. Mimo, że dla mnie świat i życie jest najcudowniejszym darem to chowam się. Nie potrafię stawić temu czoła i tchórzę, przeraża mnie to, moja własna słabość doprowadza mnie do szału. I wtedy biegnę... ile sił mam w nogach. Wybiegam w moje ciche miejsce, w mój błogostan i rozkoszuję się tym, że nic mnie tu nie dosięga. Buduje mur, wysoki na cztery piętra a drzwi zamykam na złoty latający klucz i puszczam go wolno. Pozwalam by spokój ukoił wszystkie moje lęki. Cisza wypełniła przyjemnie całe moje ciało a wiatr wraz z świerszczami skomponował najpiękniejszą melodię specjalnie dla mnie. Czy to samolubne? Czy pozostawienie wszystkiego za sobą, na barkach innych jest nieodpowiedzialne? Pewnie tak, ta odrobina egoizmu na którą sobie pozwalam czasem potrafi być zgubna. Bo kiedy jesteś dorosły oczekuje się od Ciebie odpowiedzialności, logicznego myślenia, odwagi. Ale ja nie prosiłam się o dorosłość, ciągle mam nadzieję na to, że Piotruś Pan zapuka w moje okno i zabierze mnie do swojej Nibylandii. W końcu bliżej mi do zagubionych chłopców niż do Wendy. Wariatka co nie? I własnie dlatego najbardziej bolą powroty. Kiedy wyrwana z błogiego stanu, z moich marzeń, z moich małych wariactw, z mojego wymyślnego harmonijnego świata pełnego dobra i cnót jakbym na chwilę zamieniła się głowami z Anią z Zielonego Wzgórza, ale tak samo jak i jej przychodzi mi zejść na ziemię i nie ważne jak długo odkładałabym to na potem to i tak w końcu muszę zmierzyć się z rzeczywistością. To tak jakbym została wrzucona na głęboką nieposkromioną wodę i w jednym ułamku sekundy zapomniała jak się pływa.  Czy kiedyś będę w stanie pozwolić sobie na odnalezienie równowagi? Nie wiem. Chciałabym, ale sama nie dam rady się z tym uporać.


A Ty o czym marzysz?        


- Ucieknij ze mną...
- Dokąd? - spytałam zaciekawiona podnosząc się przy tym na łokciach by móc zobaczyć jego rozpromienioną twarz.
- Tam gdzie świat nas nie dosięgnie - odpowiedział uśmiechając się przy tym szeroko.
- Wiesz... Ciężko uciekać od świata kiedy nadal się na nim jest.. - skwitowałam przekornie.
- Więc zabiorę Cię dalej.. o wiele dalej...
- Czyli gdzie? - parsknęłam śmiejąc się głośno.
Popatrzył w moje oczy przygryzając przy tym dolną wargę. Uniósł w górę rękę i palcem wskazał na ciemne niebo nad nami. Mój wzrok powędrował za nim ku górze.
- Do gwiazd... - wyszeptał wkładając swoje palce pomiędzy moje i całując je delikatnie ciepłymi jak letnie powietrze wargami.







Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia